Radhanatha Swami: Dzień odejścia HH Gour Govindy Swamiego.


W Badarikasramie Dhruva Maharaja całkowicie oczyścił swe zmysły, ponieważ regularnie kąpał się w oczyszczonej kryształowo czystej wodzie. Umocnił swą pozycję siedzącą i dzięki praktyce yogi kontrolował proces oddechowy oraz powietrze życia i w ten sposób całkowicie trzymał w karbach swe zmysły. Następnie skoncentrował umysł na formie Pana arca-vigraha, która jest dokładną repliką Pana i medytując w ten sposób o Nim, całkowicie pogrążył się w całkowitym transie.

Mamy tutaj opis systemu astanga-yogi, z którym Dhruva Maharaja był już zaznajomiony. Astanga-yoga nigdy nie była przeznaczona do tego, by ją praktykować w modnym mieście. Dhruva Maharaja udał się do Badarikasramu i tam samotnie, w odludnym miejscu, oddawał się praktyce yogi. Skoncentrował swój umysł na arca-vigraha, godnym czci Bóstwie Pana – które dokładnie reprezentuje Najwyższego Pana – i tak bezustannie myśląc o Nim, pogrążył się w transie. Wielbienie arca-vigraha nie jest czczeniem bożków. Arca-vigraha jest inkarnacją Pana w postaci dostrzeganej przez wielbiciela. Dlatego bhaktowie angażują się w świątyni służeniem Panu, który jest obecny jako arca-vigraha, forma wykonana ze sthula (materialnych) rzeczy, takich jak kamień, metal, drewno czy klejnoty, lub która jest namalowana. Wszystkie te przedmioty są określane mianem sthula, czyli reprezentacji fizycznych. Ponieważ wielbiciele przestrzegają zasad regulujących wielbienia Bóstw, to choć Pan jest obecny w Swej formie fizycznej, nie różni się niczym od Swej formy duchowej. W ten sposób wielbiciel odnosi korzyść osiągnięcia ostatecznego celu życia, jakim jest nieustanne pogrążenie się w myślach o Panu. Jak mówi Bhagavad-gita, takie bezustanne myślenie o Panu czyni nas najwyższymi yoginami.

Jestem bardzo wdzięczny mogąc być tutaj z wami wszystkimi, w świętym Sri Mayapur dhama. Odczuwam wielką pokorę i zaszczyt mogąc służyć wam mówiąc coś ze Srimad Bhagavatam. Dzisiaj czytamy z czwartego Canto rozdziału dwunastego zatytułowanego „Dhruva Maharaja powraca do Boga,” tekst numer siedemnaście.

Czytamy w tej historii jak Dhruva, w bardzo wczesnym wieku udał się do lasu w poszukiwaniu Boga po tym jak został zainspirowany do tego przez matkę. Swego mistrza duchowego odnalazł we Vridnavan. A prawdę powiedziawszy Naradę Muniego spotkał w lesie, i ten wysłał go do Madhuvan we Vrinadavan. Tam wielbił własnoręcznie wykonane z gliny Bóstwo Pana, nieustannie intonował mantrę: om namo bhagavate vasudevaya i medytował o Nim wewnątrz swego serca. Zaledwie w przeciągu kilku miesięcy osiągnął doskonałą samorealizację.

Przez wiele tysięcy lat panował nad światem pod kierunkiem Pana, po czym wyrzekając się wszystkiego udał się do Badarikasrama. Tam, jak czytamy w dzisiejszym wersecie: „Skoncentrował umysł na formie Pana arca-vigraha, która jest dokładną repliką Pana i medytując w ten sposób o Nim, całkowicie pogrążył się w transie.”

Obchodzimy dzisiaj dzień odejścia Jego Świętobliwości Srila Gour Govindy Maharaja. Mój drogi przyjaciel Madhavananda Prabhu dał mi część manuskryptu niesamowitej książki, którą obecnie pisze. Chciałbym podzielić się z wami kilkoma fragmentami, które tam znalazłem rozpoczynając od podobieństw pomiędzy Dhruvą Maharajem, a Gour Govindą Maharajem.

Niczym Druhva Maharaja, Gour Govinda Maharaja został zainspirowany przez matkę i od wczesnych lat dzieciństwa wielbił Bóstwo Gopala. A tutaj, w Sri Mayapur Dhama, ze zdjęciem Pana w dłoniach otoczony wielbicielami wykonującymi kirtana, wszedł w ostateczny trans i udał się z powrotem do świata duchowego. Urodził się 2 września 1929 roku w wiosce zwanej Jagannatha-pura. Otrzymał imię Braja-bandhu. Jego rodzina była bardzo, bardzo poważnymi wielbicielami wywodzącymi się z bardzo starej tradycji Gaudiya Vaisnavizmu. Jego matka pochodziła z wioski Gadai-ghiri i przez całe życie wielbiła Bóstwo Gopal Jiu. Bóstwo to czczono w jej rodzinie od trzystu sześćdziesięciu lat.

Srila Prabhupada mówi nam, że w swoim dzieciństwie zwykł patrzeć jak ojciec wielbił Bóstwo Radha-Govindy i jak widok ten wywarł na nim bardzo głębokie wrażenie. Nauczał nas, że jest to najważniejszą odpowiedzialnością w wychowaniu dzieci – by od samego początku dać im w sercu nie tylko głębokie wrażenie formy Pana, ale i widok jak rodzice z miłością Go wielbią.

Jego rodzina była znana z wykonywania nama-sankirtana. Gdy tylko się urodził, sławny astrolog powiedział im, że Braja-bandhu stanie się wielkim wielbicielem, wielkim uczonym, przez jakiś czas będzie żonaty po czym porzuci wszystkie materialne przywiązania, stanie się sadhu i będzie nauczał na całym świecie. Rozsławi również wioskę Gadai-ghiri. Zakończył mówiąc, że według horoskopu dziecko to zostało wysłane w tym celu ze świata duchowego.

Członkowie jego rodziny opowiedzieli wielbicielom, że gdy miał zaledwie osiem lat był już dobrze obeznany z tekstami Bhagavad-gity, Srimad-Bhagavatam oraz Sri Caitanya Caritamrty. Zwykł rozrabiać i płakać, a jedynym sposobem na powstrzymywanie go było włożenie mu do rąk Srimad-Bhagavatam. Wówczas zagłębiał się w czytaniu.

W czasie, gdy miał cztery lata w jego domu nie było elektryczności i w nocy było ciemno. Gdy jego matka gotowała, zwykł siadać przy tuż przy ogniu i w jego świetle kontynuować czytanie Srimad-Bhagavatam. Od dwunastego do piętnastego roku życia mieszkał u swego wuja w Gadai-ghiri. Rodzina powiedziała, że jego harmonogramem dnia było wstanie wcześnie rano, wykonanie sevy dla Gopala, nauka, a po niej kirtana do końca wieczora. W nocy, od czasu do czasu wychodził z wujkiem i podróżując z wioski do wioski nauczał chwał Świętego Imienia.

Nie interesowały go zabawy i kino. Gdy tylko znalazł wolny czas wykonywał kirtana, służył Bóstwom i czytał Srimad-Bhagvatam. Każdy w jego otoczeniu widział, że jest kimś niezwykłym pomimo tego, że zawsze zachowywał się bardzo pokornie i prosto.

W roku 1955 ożenił się po silnych namowach matki. Wkrótce po tym jego ojciec opuścił ten świat. Braja-bandhu będąc najstarszym synem musiał przyjąć ciężar finansowania całej rodziny. Pracował w dzień, a w nocy studiował. Ostatecznie po zdanych testach osiągnął stopień naukowy i stał się nauczycielem w gimnazjum.

Miał czterech synów i trzy córki. W czasie całego swego życia prowadził pamiętnik. Większość z wpisów było osobistymi listami do Gopala, jego uwielbionego Pana. Każdy z nich rozpoczynał od słów: „Dzięki łasce Gopala dzień ten spędziłem w następujący sposób.” Po czym zapisywał swoje realizacje i czynności, które wykonał w ciągu dnia. Każdy wpis kończył modlitwą do Gopala: „Daj mi proszę prema-bhakti, miłość do Krsny.”

Swoje obowiązki wykonywał w odpowiedzialny sposób do czasu, jak jego najstarszy syn był na tyle dorosły, by zadbać o rodzinę. W 1974 roku, mając czterdzieści pięć lat poczuł wołanie w sercu. Srila Gour Govinda Maharaja wyjaśnił nam, że myślał wtedy jak wiele czasu w życiu spędza na uczeniu tych materialistycznych tematów. Wiedział, że gdyby zaczął przekazywać dzieciom co naprawdę miał w sercu, jego przełożeni uznaliby to za niedopuszczalne.

Pragnął oddać swe życie nauczaniu wiecznej prawdy Srimad-Bhagavatam. Po około dwudziestu dwóch latach życia w rodzinie, ten wewnętrzny głos odwiązał go od wszystkiego poza pragnieniem odnalezienia czystego wielbiciela, którego mógłby zaakceptować jako swego guru.

Studiując Srimad-Bhagavatam i Sri Caitanya-caritamritę zrozumiał co jest prawdą oraz to, że potrzebuje mistrza duchowego, który mógłby pobłogosławić go i dać mu wszystko czego pragnie. W tym czasie miał sen, w którym pojawił się Gopal mówiąc mu, by przyjął sannyasę. W środku nocy opuścił rodzinę. Ludzie starali się go powstrzymać na tak wiele sposobów, ale on był zdeterminowany.

Wyjaśnił wielbicielom, że zamieszkał w świątyni naprzeciwko swego domu. Przychodzili tam jego nauczyciele, przyjaciele oraz członkowie rodziny starając się przekonać do powrotu. Wtedy zwrócił się do jednego sadhu i poprosił by zaśpiewał pewien szczególny bhajana, modlitwę do umysłu opisującą tymczasowe uwikłania tego materialnego świata, naturę zanikającego ciała oraz potrzebę przyjęcia schronienia Najwyższego Pana Govindy. Gdy śpiewał ostatnią linijkę, Braja-bandhu zemdlał. Każdy wiedział, że nie będą w stanie go powstrzymać.

Udał się do Gadai-ghiri i pomodlił się do Gopala o wskazówkę. Wtedy otrzymał wizję, polecenie przyjęcia sannyasy. W poszukiwaniu mistrza duchowego podróżował od Himalajów, aż do Kanya-kumari. W Himalajach spotkał wielu yoginów, sadhu, swamich, guru słuchając każdego z nich. Jednak jego wiedza była tak głęboka… Szukał kogoś, kto nauczyłby go kim jest Sri Caitanya Mahaprabhu, jak się podporządkować, co jest chwałą bhakti i Świętego Imienia. W każdym aśramie, który odwiedzał cytował napotkanym guru: „W tym wieku Kali rekomendowanym procesem jest intonowanie Świętych Imion Boga. Harer nama harer nama harer namaiva kevala. [CC Adi 17.21] Dlaczego tego nie nauczacie?” Wówczas duchowi przywódcy mówili mu zazwyczaj: „Proszę, odjedź stąd.”

W ten sposób przewędrował tysiące, tysiące kilometrów ostatecznie przybywając do Vrindavan. Tam, każdą noc spędzał w innym aśramie, uczył się tego, co usłyszał, spotykał guru ze wszystkich sampradayi, jednak wciąż nie odczuwał całkowitej satysfakcji. Wtedy pewnego dnia idąc drogą w Ramana Reti ujrzał znak: „Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Krsny.” Wszedł na teren. W tym czasie kopano fundamenty pod budowę świątyni Krsna-Balarama. Było tam kilka glinianych chat i mały pokój, w którym żył Srila Prabhupada.

Wielbiciele dali mu magazyn „Back to Godhead” i gdy zobaczył w nim Srimad-Bhagavatam, Pana Caitanyę i maha-mantrę pomyślał: „To jest to.” Podszedł do wielbiciela i zapytał: „Chciałbym spotkać się z Jego Boską Miłością A.C. Bhaktivedanta Swami Prabhupadą. Czy to jest możliwe?” W odpowiedzi usłyszał: „Idź do jego sekretarza.”

Udał się do HH Brahmanandy Swamiego, który powiedział: „Dlaczego chcesz się spotkać ze Srila Prabhupadą?” „To paramahamsa. Pragnę ofiarować mu pokłony i otrzymać błogosławieństwa.” Było południe. Srila Prabhupada właśnie skończył honorowanie prasadam i siedział na krześle. Do pokoju wszedł Brahmananda Prabhu i powiedział: „Przyszedł jeden sadhu. Chciałby się z tobą zobaczyć.” Prabhupada odpowiedział: „Wprowadź go.”

Srila Gour Govinda Maharaja wyjaśnił, że w chwili gdy Prabhupada spojrzał na niego poczuł z absolutną pewnością, że Srila Prabhupada wie wszystko. Jako reprezentant paramatmy wiedział dokładnie jak nauczać i jakie dać błogosławieństwa wielbicielowi, który już nadał sobie imię Gour Gopalananda. Srila Prabhupada zapytał go: „Kim jesteś? Jak masz na imię? Skąd pochodzisz?” Po czym dodał: „Jesteś sannyasinem?” Gour Govinda odpowiedział: „Nie.” Wtedy Srila Prabhupada spojrzał na niego i powiedział: „Dam ci sannyasę.”

Mówił w Hindi i Srila Prabhupada był pod wielkim wrażeniem jego znajomości języka. Powiedział: „Czy chciałbyś tłumaczyć moje książki na Hindi?” Gour Govinda odparł: „Tak.”

Gour Govinda Maharaja wyjaśnił, że podczas tego pierwszego spotkania był pewny, że odnalazł guru i podporządkował swoje ciało, umysł, słowa i życie Srila Prabhupadzie. Prabhupada polecił Brahmanandzie Prabhu, był dał mu jeden artykuł z „Back to Godhead”: „Daj mu pióro, papier i zobaczymy jak mu pójdzie tłumaczenie.” Przetłumaczył kilka paragrafów. Prabhupada przeczytał je i powiedział: „Tak. Będziesz tłumaczyć moje książki. Zostań tutaj. Zajmiemy się tobą.” Gour Govinda udał się do prezydenta świątynia i przekazał mu słowa Prabhupada. Jednak w odpowiedzi usłyszał: „Nie możesz tutaj pozostać!”

Zatem zatrzymał się w aśramie poza terenem świątyni i codziennie przychodził pełnić służbę. Mył naczynia, wałkował chapati, nosił wielkie wiadra z wodą i gdy tylko było możliwe tłumaczył. Po kilku dniach spotkał się ze Srila Prabhupadą. Prabhupada powiedział: „Czy jest ci tutaj wygodnie?” „Nie pozwalają mi tu pozostać.” „To nic. Myślą, że jesteś złodziejem.” Zatem Srila Prabhupada wyjaśnił im to i zaaranżował ładny pokój. Ludzie myśleli: „Ładny pokój… Chata z gliny… Dlaczego dostaje to wszystko?” Srila Gour Govinda Maharaja powiedział, że wielbiciele często nazywali go „Sannyasinem mayavadi.”

Srila Prabhupada opuścił Vrindavan i z Delhi napisał list, w którym polecił mu przetłumaczenie książki zatytułowanej „Perfection of Yoga.” Napisał również list do Brahmanandy Prabhu, w którym wyjaśnił, że nabył właśnie ziemię w Bhubaneswar i pragnie, by Srila Gour Govinda Maharaja udał się tam, wybudował świątynię, wyszkolił uczniów w Hindi i nauczał w języku Oriya. W tym czasie Maharaja nie był jeszcze inicjowany. Srila Prabhupada powiedział: „Natychmiast przyjedź do Mayapur i omówimy to.”

W Mayapur, Srila Prabhupada dał mu pierwszą inicjację oraz imię Gour Govinda dasa. Kilka miesięcy później listownie polecił mu przyjechać do Bombaju, gdzie dał mu drugą inicjację. Bhagavat Prabhu był liderem podróżującej grupy brahmacarinów. Prabhupada wysłał ich wraz z Maharajem do Bhubaneswar, w celu założenia ośrodka ISKCONu.

Gdy dotarli na miejsce okazało się, że nabyta ziemia znajdowała się daleko od miasta. Teren był niezamieszkały, w pobliżu nie było ani elektryczności, ani wody. To była dżungla. Bhagavat Prabhu był w pewnym stopniu doświadczonym wielbicielem (w tamtych dniach, jeśli byłeś w ruchu zaledwie kilka lat uważano cię za seniora). Powiedział: „Nie możemy tu mieszkać. Jest tu straszne i zbyt niebezpieczne. W takich miejscach jak to jest wielu uzbrojonych bandytów, którzy mogą cię zabić w biały dzień. Musimy stąd wyjechać.”

Gour Govinda Maharaja powiedział: „Pragnieniem Srila Prabhupada jest to, byśmy tu zostali. Ja zostaję. Nic mnie stąd nie wyciągnie.” Bhagavat odparł: „No cóż, my jedziemy.” „Zatem zostaję sam.” „Jesteś podległym mi brahmacarinem. Żaden brahmacarin nie może zostawać sam. Jedziesz z nami.”

Wkrótce po tym, w Hyderabad Gour Govinda Maharaja spotkał się ze Srila Prabhupadą. Podczas rozmowy dotyczącej rozwoju Bhubaneswar Maharaja powiedział: „Daj mi proszę sannyasę. Będę mógł tam zostać i właściwie rozwinąć ten projekt. Nikt inny nie chce tam przebywać.” Srila Prabhupada odpowiedział: „Tak, dam ci sannyasę w Ram Naumi podczas instalacji Bóstw Krsna Balaram we Vrindavan.”

Wkrótce po tym udał się do Vrindavan. Jednakże całkiem niedawno GBC ustanowiło, że każdy kandydat do sannyasy powinien być najpierw zaakceptowany przez całą komisję oraz podlegać obserwacji przez minimum jeden rok. Srila Prabhupada podpisał i uznał tę rezolucję.

Choć miała miejsce ceremonia inicjacji w świątyni Krsna Balarama, Srila Prabhupada prywatnie przywołał do swego pokoju Gour Govindę Maharaja i dał mu mantrę, dandę i strój sannyasina. W ten sposób nie złamał zasady jednocześnie osiągając swój cel.

W przeciągu ośmiu miesięcy od spotkania Srila Prabhupada i przyłączenia się do ISKCONu otrzymał pierwszą, drugą inicjację oraz sannyasę. Ludzie skarżyli się: „On jest nowy i ma tak wiele odpowiedzialności, jest sannyasinem…” Prabhupada odparł: „Narodził się jako wielbiciel,” mówił to do najstarszych wielbicieli w ruchu, „Gour Govinda Maharaja urodził się jako wielbiciel. To wy jesteście nowi.”

Gour Govinda Maharaja zapytał Prabhupada, czy dostanie jakieś fundusze, ludzi i książki na rozpoczęcie projektu w Bhubaneswar. Srila Prabhupada odparł: „Nie. Mój Guru Maharaja, Srila Bhaktisiddhanta Sarasvati Maharaja dał mi instrukcję szerzenia świadomości Krsny. I udałem się do Ameryki bez grosza, nie miałem żadnych funduszy. Nie miałem niczego.”

Srila Prabhupada chciał dać Gour Govindzie Maharajowi sposobność uczynienia tego, co samemu dokonał. Jednak by mu to ułatwić powiedział: „Ja udałem się do obcego kraju. Ty udajesz się do Orrisy, miejsca z którego pochodzisz.” Tak Maharaja udał się do Bhubaneswar. Przyjął tę instrukcję jako swe życie i duszę. Nie miał pieniędzy. Nie miał nikogo, a zamieszkanie na tym terenie było praktycznie niemożliwe.

Zatem spał w dharmasali, jednak po jakimś czasie musiał się stamtąd wynieść. Tak przenosił się z jednej dharmasali do innej. Zwykł chodzić od domu do domu prosząc o jedzenie. Ostatecznie ktoś zbudował mu małą słomianą chatkę, w której zamieszkał na jakiś czas.

Wtedy otrzymał kolejny list od Prabhupada, w którym został zaproszony na Kumbhamelę. Tam Srila Prabhupada powiedział mu, że po festiwalu uda się z nim do Bhubaneswar. Zatem Maharaja wrócił w pośpiechu starając się poczynić jakieś aranżacje. Próbował doprowadzić wodę, gdyż na terenie jej nie było. Zbudował małą chatę z gliny i trawy. Usiłował zaaranżować jakieś oświetlenie. Pracował ciężko w dzień i w nocy oczyszczają teren porośnięty dżunglą.

Wtedy Prabhupada przybył do Bhubaneswar. Zaaranżowano dla niego ładny rządowy dom. Jednak gdy zobaczył prymitywną chatę na terenie posiadłości powiedział: „Zostaję tutaj z mym ukochanym uczniem Gour Govindą Maharajem.” Srila Prabhupada przebywał tam przez szesnaście dni i codziennie, czasami przez wiele, wiele godzin rozmawiali z Maharajem na poufne tematy.

Powiedział mu, że pragnie by przetłumaczył wszystkie jego książki na język Oriya. Powiedział: „Pragnę byś wybudował tutaj świątynię. Zobaczysz, że wkrótce to miejsce stanie się centrum Bhubaneswar. Świątynia, którą wybudujesz będzie jedną z najwspanialszych w naszym ruchu.” Srila Prabhupada powiedział mu, by nauczał na całym świecie. Pobłogosławił go.

Po wyjeździe Prabhupada, Gour Govinda Maharaja wziął tę instrukcję bardzo poważnie. Mieszkał na tej ziemi i jedynymi ludźmi, którzy tam przebywali byli ciężko pracujący robotnicy. Miał ze sobą polecenie Srila Prabhupada.

vyavasayatmika buddhir
ekeha kuru-nandana

(Bg 2.41)

Srila Prabhupada wyjaśnił, że jest to sposób w jaki czynimy postęp w świadomości Krsny. Będąc zdeterminowanym i posiadając jeden cel, jakim jest uczynienie instrukcji guru swoim życiem i duszą.

Gdy Gour Govinda Maharaja dowiedział się, że Srila Prabhupada był na ostatnim etapie ziemskich lila, udał się do Vrindavan spędzając z nim poufne chwile. Srila Prabhupada zapytał: „Jaki jest klimat w Bhubaneswar?” Maharaja odparł: „Bardzo przyjemny.” „Zatem pragnę się tam udać.” To były jego ostatnie dni. Byli tam również Srila Bhakti Caru Swami, Bhavananda Prabhu i Tamal Krsna, który mówił: „Nie, nie. Nie możesz teraz podróżować.” Jednak pragnieniem Prabhupada było udać się z Gour Govindą Maharajem do Bhubaneswar…

Wtedy odesłał Maharaja z powrotem. Gdy ten odszedł, Prabhupada zapytał: „W jaki sposób dostanie się na stację kolejową?” Bhakti Caru Swami powiedział: „Zamierza pojechać autobusem.” „Zaaranżuj mój osobisty samochód i odwieź go na stację.”

Wkrótce po tym Srila Prabhupada odszedł i Maharaja w bólu rozłąki odnalazł swoje vani, swoje życie i duszę. A jak wyglądało tam życie? To była prawdziwa dżungla. Madhavananda Prabhu wyjaśnia w swej książce, że pewnego dnia Gour Govinda Maharaja dał wykład z Bhagavad-gity na terenie posiadłości. Na koniec wstał i z jego kolan spadła kobra. Nawet nie wiedział, że tam była. Nieustannie pojawiały się tam dzikie słonie, jelenie i węże. To było bardzo surowe życie.

W 1979 udał się do Mayapur Dham. W tym czasie jeden z braci duchowych Srila Prabhupada, HH Bhakti Daitya Madhava Maharaja opuścił świat. Miała wówczas miejsce ceremonia samadhi. Udało się na nią wielu liderów Mayapur Candrodaya Mandir. Był tam wspaniały kirtana i Gour Govinda Maharaja pochłonięty Świętymi Imionami kołysał się z boku na bok. Nagle upadł na ziemię i stracił przytomność. Nikt nie wiedział co mu się stało. Gdy wielbiciele podnieśli go niosąc do pokoju, krzyczał: „Gauranga Mahaprabhu, Nityananda Prabhu, Gopal, Sri Radharani, Krsna!” Wykrzykiwał raz za razem imiona Krsny i stan ten utrzymywał się przez wiele dni.

Zawołano astrologa, który powiedział: „Z tego co widzę, jest on w boskiej ekstazie.” Jednak wielbiciele pomyśleli, że nikt nie uwierzy w jego słowa i dlatego zawołali ayurvedyjskiego lekarza, który oznajmił: „Jest to jakieś niepojęte szaleństwo.” Wtedy pewnego dnia przyprowadzono Krsnadasa Babaji Maharaja, który był jednym z najlepszych przyjaciół Srila Prabhupada. Prabhupada nazywał go paramahamsą. Babaji przyłożył źdźbło trawy pod nos Gour Govindy Maharaja, zmierzył puls, dotknął głowy i zaczął się śmiać mówiąc: „To krsna-prema.”

Srila Prabhupada przyciągał tak wiele niezwykłych osobistości! Maharaja był w tym stanie przez cztery miesiące nie będąc w stanie robić nic innego poza wykrzykiwaniem imion Pana. Przebywał wtedy w Bhubaneswar. Po tych czterech miesiącach po prostu wyszedł z tego stanu i zapytał otaczających go wielbicieli: „Jak długo spałem?” „Cztery miesiące!” Był zdumiony. Wydawało mu się, że minęło zaledwie kilka minut!

Jego życie w Bhubaneswar było wspaniałym przykładem pokory, prostoty i oddania. O czwartej po południu zwykł wychodzić poza teren i żebrać. Miał swój harmonogram. Udawał się do dwudziestu jeden domów prosząc o dotacje na wybudowanie świątyni. Robił to przez wiele, wiele miesięcy. Później jego studenci poprosili go: „Pozwól nam to robić, pozwól nam.” W taki sposób zbierał sto sześćdziesiąt rupii w miesiącu. To były wstępne etapy budowy świątyni w Bhubaneswar. Jednak to go nigdy nie zniechęciło, gdyż taką otrzymał instrukcję od guru.

Zaczął wydawać magazyn „Back to Godhead” w języku Oriya, jednak człowiek który zajmował się jego drukowaniem opuścił ciało. Z tego powodu przez kilka miesięcy nie było BTG. Wtedy przyjechał Tejas Prabhu i sprawił, że magazyn pojawił się ponowne. Gour Govinda Maharaja cztery, pięć razy w miesiącu musiał udać się do drukarni. Z ziemi świątyni musiał iść dwa kilometry, następnie wsiadał w autobus i po podróży musiał ponownie iść pięć i pół kilometra. Większość dnia spędzał na robieniu ostatecznej edycji tekstu, po czym wracał z powrotem do autobusu pięć i pół kilometra, a po przyjeździe do Bhuwaneswar ponownie szedł dwa kilometry do posiadłości. W tym czasie było już ciemno.

Gour Govinda Maharaja zwykł jadać tylko raz dziennie. Miał taki standard, że nie wypił nawet kropli wody przed ukończeniem tłumaczenia ustalonej liczby stron książek Prabhupada. W dniach, gdy wybierał się do drukarni często zdarzało się, że wracał w nocy. A jako, że przyjął ślub nie jedzenia po zmroku praktycznie w ogóle nie jadł.

Jeden z jego uczniów powiedział: „Dlaczego nie weźmiemy rikszy?” Gour Govinda Maharaja odparł: „Nie możemy zmarnować tylu pieniędzy.” Choć riksza kosztowała zaledwie trzy rupie, on nigdy się na nią nie zgodził. Mówił: „To są pieniądze Srila Prabhupada. Musimy uważać je za świętość i nigdy ich nie marnować.” Taki miał nastrój. I możemy zobaczyć jak to przyciągnęło niesamowitą łaskę Pana Krsny.

W 1985 roku zamanifestowała się kolejna z instrukcji Prabhupada. Maharaja zaczął podróżować do Europy. Pochodził z wioski w Orissie… Osoba, która służyła mu w samolocie opowiedziała, że był to dla niego prawdziwy szok kulturowy. Była tam stewardesa ubrana w sposób, w jaki ubierano się w tamtych czasach. Chodziła po samolocie i rozdawała jedzenie. Gour Govinda Maharaja zapytał: „Co się dzieje? Co ona robi? Dlaczego ta samotna kobieta podchodzi do każdego?” „Ona rozdaje jedzenie.” Zaczął intonować Hare Krsna.

Jego sługa będąc bardzo spragnionym zapytał ją: „Poproszę sok, czy mogę otrzymać trochę soku?” Gour Govinda Maharaja powiedział wtedy: „Ja jestem sannyasinem, a ty brahmacarinem. Nie możemy przyjąć jedzenia od kobiety. Nie wiemy kim ona jest.”

Udali się do Rzymu i dał tam dwugodzinny wykład ze Srimad Bhagavatam. Jednak tuż przed tym powiedział: „Wpierw muszę się załatwić” i poszedł do łazienki. Jako, że nie wracał przez dość długi czas wielbiciele zapukali w drzwi i zapytali: „Czy wszystko w porządku?” Po otwarciu drzwi zobaczyli, że Maharaja był kompletnie mokry. „Co się stało?” Odpowiedział: „Chciałem tylko odkręcić wodę i całkowicie mnie zmoczyło.” Nigdy wcześniej nie widział prysznica. Przekręcił niewłaściwy kurek i otrzymał pełną kąpiel. Mimo to wrócił do sali i dał wykład. Wszyscy byli zauroczeni jego słowami, a on mówił i mówił… Wtedy lider społeczności powiedział: „Czas na prasadam!”

Udał się do Hiszpanii. Była tam wielka susza, która trwała od półtora roku. Wszyscy cierpieli z tego powodu. Gour Govinda Maharaja powiedział: „Jeśli zrobimy kirtana wówczas Yajna-purusa, Krsna ześle deszcz.” Dał wykład z Bhagavatam. Zdaje się to jednak była Bhagavad-gita, po czym rozpoczął kirtana, który trwał przez długi czas. Wtedy usłyszano grzmoty. Jedne wielbiciel powiedział: „Czasami są grzmoty i błyskawice ale nie ma deszczu…”

Wkrótce po wykładzie i kirtanie rozpętała się ogromna burza. Tak zakończyła się susza. Wielbiciele byli pod ogromnym wrażeniem, byli całkowicie zauroczeni. Posiadał taką wiarę i odwagę… Wszyscy przyszli do niego. Miał tam spędzić wiele dni, jednak powiedział do swego sługi: „Powinniśmy natychmiast opuścić to miejsce. Teraz zaczną mnie gloryfikować, ale to nie ja na to zasługuję. Powinni gloryfikować Prabhupada. Chodźmy.”

Jest wiele historii, które można powiedzieć na jego temat ale jest już po czasie. Przekraczanie wyznaczonego czasu było jego tradycją, jednak ja nie jestem tak odważny jak Maharaja i poza tym czeka na mnie spotkanie GBC. Jednak muszę opowiedzieć wam jeszcze jedną historię.

To był rok 1996. Na całym świecie świętowano setną rocznicę pojawienia się Srila Prabhupada. Inicjatorem tego festiwalu był HH Lokanatha Swami. W Bhubaneswar, Gour Govinda Maharaja powiedział do jednego ze swych bliskich towarzyszy: „Ten materialny świat to miejsce pełne niedoli. Srila Bhaktisiddhanta Sarasvati Thakur powiedział, że to nie jest miejsce dla gentlemana i z tego powodu opuścił je przedwcześnie. Myślę, że ja również wkrótce odejdę.” Słowa te zaszokowały wielbiciela.

Kontynuował: „Udam się do Gadei-ghiri i zapytam o to Gopala.” Zatem pojechał tam i zaczął modlić się przed swym uwielbionym Panem. Wtedy powiedział Ghanasyamowi, który był jednym z jego krewnych: „Zobaczysz instalację Bóstw w nowej świątyni. Ja tego już nie ujrzę.” „Jak możesz tak mówić? Jestem od ciebie dziesięć lat starszy. Ja to zobaczę, a ty nie?” Ale Maharaja już wiedział! Powrócił do Bhubaneswar i przez kilka dni przemawiał podczas festiwalu do setek i tysięcy ludzi opisując chwały Srila Prabhupada. Następnie powrócił do Sri Mayapur Dhama na coroczne spotkanie GBC. Rocznica tego wydarzenie miała miejsce wczoraj, jednak to dziś ją świętujemy.

W dzień pojawienia się Srila Bhaktisiddhanty Sarasvati Thakur Prabhupada, Srila Gour Govinda Maharaja przebywał w swym pokoju. W tym czasie dwóch wielbicieli poprosiło go, by opowiedział dlaczego Pan Caitanya wybrał życie w Jagannatha Puri. Zaczął wyjaśniać naturę Gambhiry, gdzie Caitanya Mahaprabhu pragnąc poznać słodycz miłości Srimati Radharani spędził w ekstazie ostatnie dwanaście lat swego życia smakując vipralabha-bhavę.

Opowiedział o stanie Vrajavasich, gdy Krsna opuścił Vrindavan. W szczególności opisał Srimati Radharani, która w dzień i w nocy płakała w ekstatycznej miłości w tęsknocie za Sri Krsną. Mówił również o sercu Krsny, jak płakał w rozłące za Sri Radhą i o tym, jak po wielu latach powrócił do Vrinadavan. Wtedy Sri Radharani stanęła przed Nim. Widząc ekstazę jej miłości wszedł w taki stan ekstazy, że Jego ręce i nogi wniknęły w ciało, a oczy stały się naprawdę ogromne. To była forma Pana Jagannatha.

Zdarzyło się, że widział to Narada Muni. Z tego powodu poprosił Pana o błogosławieństwo, że ta forma w ekstazie miłości rozłąki do Srimati Radharani zamanifestowana podczas Ich spotkania będzie wielbiona gdzieś w tym świecie i każdy, kto tam się uda osiągnie tę samą miłość. To jest wieczny początek Pana Jagannatha. Mówił o tej historii, a łzy wypełniały jego oczy. W pewnym momencie jego głos załamał się i powiedział: „Krsna… Jagannath spojrzał w oczy Sri Radharani, a Sri Radha spojrzała w oczy Krsny…”

Wtedy emocje nie pozwalały mu już więcej mówić. Powiedział: „Wybaczcie mi proszę, już nie mogę… Kirtana. Kirtana.” Wielbiciele zebrali się wokół niego i rozpoczęli piękny kirtana. Poprosił o fotografię ukochanego Gopala Jui, Bóstwa które wielbił od lat swego dzieciństwa. Trzymając je w ręku spoglądał na nie intonując Święte Imię, po czym położył się i zamknął oczy.

Wielbiciele bardzo się zaniepokoili. Poszli po lekarza. Niektórzy powiedzieli: „Nie żyje,” jednak ayurvedyjski lekarz oznajmił po zbadaniu jego pulsu: „Nie. Jest wciąż przy życiu.” Nie było ataku serca. Według niego nie było żadnej fizycznej przyczyny dla opuszczenia ciała. Maharaja po prostu zdecydował się odejść, czy też raczej Srila Prabhupada i Krsna zabrali go w rocznicę pojawienia się Sri Bhaktisiddhanta Sarasvati Thakura. Uczynili to podczas setnej rocznicy pojawienia się Srila Prabhupada na świętej ziemi Sri Mayapur Dhama, po tym jak przepełniony boską miłością opisał najbardziej poufne lila. Odszedł z tego świata słuchając kirtanu Świętego imienia. Jego błogosławieństwa, łaska i niesamowity przykład będzie żył na zawsze w naszych sercach.

Srila Prabhupada darzył szczególną miłością tego szczególnego ucznia. Dziś możemy oddać cześć tej miłości, docenić ją i uczcić. Dziękuję bardzo. Srila Gour Govinda Swami Maharaja Ki-jay! Srila Prabhupada Ki-jay! Anantakoti Vaisnavavrinda Ki-jay!